Kampania #CALLBRUSSELS to przykład wykorzystania mechanizmu crowdsourcingu w budowaniu wizerunku miasta. Co ciekawe, z czasem jej przesłanie nabrało zupełnie nowego znaczenia.
Po atakach terrorystycznych w Paryżu w 2015 r., zauważono spadek ruchu turystycznego także w Brukseli. Postanowiono więc przekonać turystów, że miasto jest bezpieczne. W jaki sposób? Poprzez umożliwienie rozmowy telefonicznej z jego mieszkańcami. Każdy kto wszedł na stronę akcji, mógł zadzwonić do budki telefonicznej w centrum Brukseli, a połączenia odbierali przechodnie. W ciągu 5 dni aż ponad 12 tys. ludzi z 154 krajów postanowiło wykonać taki telefon i porozmawiać z kimś z Brukseli. Jakie były efekty? Zobaczcie sami: #CALLBRUSSELS video
Niestety potem nadszedł marzec 2016 roku i zamachy terrorystyczne na lotnisku w Zaventem pod Brukselą oraz na stacji metra Maelbeek. Niedługo po tych wydarzeniach Visit Brussels udostępniło video z podsumowaniem akcji, a fragment komentarza pod filmem brzmiał: "nigdy nie zrezygnujemy z naszych wartości: otwartości i tolerancji".
Naszym zdaniem - wizerunkowo był to bardzo dobry ruch. Pokazano w ten sposób, jakie wartości stoją za marką Brukseli. Udostępnianiem i rozpowszechnianiem tego materiału powiedziano: "co by się nie stało, będziemy otwarci i tolerancyjni, i zrobimy wszystko, abyście czuli się u nas bezpiecznie".
Ten case bardzo dobrze pokazuje również kwintesencję pracy brand managerów i strategów. Nie mamy wpływu na to, co dzieje się dookoła, ale mamy za to wpływ na to, co robimy i jakie wartości prezentujemy sami. W tym przypadku – „my” czyli nasza marka.
Znacie podobne przykłady? Zapraszamy do dyskusji na naszej grupie na Facebooku: